Czas na suprę! Mid-term w Kobuleti.

Gruzję jest zawsze miło odwiedzić! Pod koniec czerwca był to tego dobry powód. Znajdziecie tutaj opis mojego EVS Mid-term Training, na który przyjechałam z Anią i Patrykiem z Azerbejdżanu.


W latach 20-24 czerwca 2018 roku odbyło się spotkanie wolontariuszy EVS [Wolntariat Europejski, European Voluntary Service], którzy pracują w trzech kaukaskich krajach: Armenii, Azerbejdżanie i Gruzji. Oprócz sesji treningowych, ważnym elementami jest także integracja. Mid-Term jest okazją do wymiany doświadczeń oraz odnalezienia motywacji do dalszego wolontariatu. Na naszym spotkaniu mogliśmy również cieszyć gruzińską kultury. 

Warto dodać, że na długoterminowym EVS-ie przewidziane są dwa spotkania EVS On-Arrival Training, które powinno odbyć się w krótkim czasie po przybyciu. Mój odbył się po okołu dwóch tygodniach po przybyciu. Skupia się on na treningu i zapoznaniu się z specyfiką regionu. Drugie spotkanie, właśnie mid-term, powinien odbyć się w okolicach połowy trwania wolontariatu.


Na Mid-termie.

EVS jest programem, który często stawia przed wolontariuszami wiele wyzwań. Często wiążą się one z rozbieżnymi oczekiwaniami młodego człowieka a organizacją przyjmującą, różnicami kulturowymi, tęsknotą za domem etc. Mid-term pozwala znaleźć wsparcie, ale także poznać nowe osoby, które realizują projekt w twoim kraju lub, tak jak przypadku południowego Kaukazu, całego regionu.

Te spotkania tworzą przede wszystkim ludzie. Jest to zdanie banalne, ale dla mnie dobrze opisuje esencje naszego mid-ternu. Miałam szczęście! Poznałam fantastycznych ludzi. O atmosferę dbały także nasze urocze, otwarte oraz profesjonalne trenerki oraz gruziński organizator.

To było dla mnie ciekawe doświadczenie, że poznałam wolontariuszy, którzy mieszkają w Armenii. Mogłam z nimi porozmawiać jak konflikt jest postrzegany w naszych krajach przyjmujących. Także jak on jest pokazywany w przestrzeni publicznej. Również dowiedzieć się więcej o Armenii.

Nie mogę zapomnieć dodać, że nasz mid-term odbywał się w turystycznym miejscu, Kobuleti. Nasz hotel znajdował się tuż przy Morzu Czarnym. Mogłam zawsze delektować jego widokiem, a nawet kilka razy wykąpać się  nim!

Czas na suprę! 

Jedno popołudnie i wieczór spędziliśmy w Batumi. Polubiłam bardzo te nadmorskie miasto. Podobno gruzińskie Las Vegas. Turecka ulica, kościoły, meczet, ciekawe muzeum z obrazami artystów współczesnych czy prawie włoska plazza., nowoczesne budowle. Nawet batumski McDonald wygląda spektakularnie. Można na ulicach usłyszeć wiele języków. Rosyjscy turyści, armeńscy muzycy, gruzińska młodzież. A wszyscy idą na plaże!

Potem czas przyszedł na suprę, uroczystą gruzińską kolację w jednej z nadmorskiej restauracji. [O niej pisałam w poście o listopadowym Arrival]. Przygotujcie się zawsze na dobre jedzenie i cudowne gruzińskie wino. W restauracji, oprócz nas, bawili się Gruzini i turyści. Band grał rock-rolla i rosyjskie przeboje. Najważniejszym elementem supry są toasty.  Dla mnie jednym z najważniejszym z nich był ten, który dotyczył pokoju w regionie.

Koniec....
Niestety nadszedł koniec naszego spotkania. Mid-term pozwolił mi się zbudować na nowo, ale także odpocząć, zobaczyć z dystansu pewne elementy mojego wolontariatu. Przede wszystkim jednak jestem wdzięczna, że mogłam spędzić czas z świetnymi ludźmi 

Komentarze

Polub stronę :)