Moje pierwsze wrażenia z Netflixa.

W tamtym tygodniu nastało wydarzenie, które zmieniło moje życie rodzinie. W naszej rodzinie pojawił się Netflix. I dzięki temu mogłam zaznajomić się z skarbami pop kultury i być na bieżąco w dyskusjach z moim znajomymi.


Po włączeniu Netflixa sprawdziłam polski katalog i się rozczarowałam. Nie ma bowiem Sługi Narodu (2015), ukraińskiego serialu jak pewien nauczyciel zostaje prezydentem Ukrainy. Owego pechowca/szczęściarza (?) gra obecny prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski. Nie ma także przydługawych dramatów kina tureckiego w stylu Pewnego razu w Anatolii. Filmów z Iranu, gdzie przez godzinę bohaterowie piją herbatę i dyskutują o Iranu. Jednakże moim ukrytym pragnieniem było zobaczyć serial, który oglądają prawie wszyscy... A ta propozycja wyświetliła mi się na głównej stronie jako pierwsza.

Heist film, a jednak anime!


Z moim rodzicami zostaliśmy pochłonięci przez De Casa La Papel. Oczywiście śmiałam się głośno. z różnych głupotek i romantycznych westchnień bohaterów, ale tak naprawdę moje serce biło szybciej z wzruszenia. W Domu z Papieru akcja często jest kosmiczna, czas rozciągał się i skracał na potrzeby scenariusza. Jednak bardzo się zżyłam z bohaterami. Nie tylko ja. Przy rodzinnym obiedzie rozmawialiśmy o poczynaniach Profesora i ekipy. Z resztą w tydzień skoczyliśmy wszystkie cztery sezony i obejrzeliśmy na dokładkę dokument o samym Domu z Papieru: El Fenomen.

Fascynacja tym serialem przypomniało mi się jak oglądałam pewne anime. Nazywało się ono Bleache. Większość odcinków składało się na sekwencje walki, które ciągnęły się w nieskończoność, jednak nada oglądałam ze względu na więź emocjonalną z postaciami.


Braterska miłość.

Kolejnym dziełem, które oglądałam na Netflixie, jest Rodzina (Familiye, 2007), kameralny niemiecki film. Historia rozpoczyna się, gdy Danyal wychodzi z więzieni i musi zaopiekować się młodszymi braćmi: Miko, nałogowym hazardzistą oraz Muhammada, który urodził się z syndromem Downa. W mieszkaniu rodzeństwa pojawia się także tajemnicza kobieta, która niesie również bagaż własnych doświadczeń.

Pojawia się tutaj silny wątek związany z przestępczym półświatkiem. Jeżeli ktoś chciałby wczuć się w typowo gangsterskie/kryminalne klimaty na berlińskich ulicach, to polecam seriale takie jak: 4 Blocks czy Dogs of Berlins. Jednak tuta przemoc jest nieromantyzowana. Przestępstwo jest raczej aktem bezsilności i zastanej sytuacji.

Ciekawie zobrazowana jest także samo otoczenie. Rozmówcy Danyala rozmawiają z nim po niemiecku i turecku. Co ciekawe tureckie wstawki czy fragmenty rozmów nie są tłumaczone na język polski (choć może źle miała ustawione opcje językowe). Kilka słów nawet zrozumiałam, w tym jedno przekleństwo. Jak dobrze zrozumiałam były to raczej wstawki kurtuazyjne. Jednakże te detale sprawią, że film jest dla mnie bardzie ciekawy.

Familiye jest dziełem subtelnym, który pokazuje ludzi, którzy próbują zmierzać się z swoim słabościami, ale często wracają do starych nałogów i nawyków. Dla mnie jednak ta historia niesie dużo nadziei. Na ekranie bowiem widzimy braterską miłość, współczucie, próbę zmiany. Film dotyka także, choć jakby przy okazji, problemów społecznych i ekonomicznych współczesnych Niemiec.  Wydaję mi się, że to propozycja dla osób, które lubią niezależne filmy i podążać za bohaterami. 

Komentarze

Polub stronę :)