Jak nie zostać Gilgameszem!

Za czym tęsknimy? Co chcemy od życia? Jaki jest sens naszego żywota? Te pytania zadają sobie śmiertelnicy, to znaczy my wszyscy. Trochę jesteśmy jak ten Gilgamesz, co przemierzał zaświaty, aby zostać nieśmiertelnym. My też czasami w pogoni za szczęściem, pytamy się o szczęście i pewność.


Zdjęcia tła jest mojego autorstwa. Na obrazku widzimy  
eksponat w Muzeum Pergamońskim. 
    Moje spotkanie z dawnymi bogami!

Ale od początku, od początku….W 2020 roku spełniłam jedno z moich marzeń. Odwiedziłam Muzeum Pergamońskie w Berlinie! To było dla mnie ekscytujące spotkanie ze starożytną kulturą Bliskiego Wschodu. Z gęsią skórką oglądałam przedmioty i sztukę. W jednej z dobrze oświetlonych gablot zobaczyłam kawałek tablicy, gdzie opisano niezwykłą podróż Gilgamesza, dumnego króla. 


Trochę o eposie...

Przygotujcie się na garść spoilerów. Epos o Gilgameszu jest najważniejszym dziełem z literatury asyro-babilońskie. Wydaję mi się, że do dziś ta historia może nas poruszać. Nasz Gilgamesz jest na sterydach. W jego żyłach bowiem boska krew i w dodatku jest królem. Po kłótni z moją ulubioną boginią, Isztar,  oraz śmierci przyjaciela, wyrusza do świata umarłych. Tam męczy pytaniami bogów oraz mieszkańców świata pozagrobowego, jak może zdobyć nieśmiertelność. Ta misja, przynajmniej co zachowało się na glininiach tabliczkach, kończy się fiaskiem. Wiemy tylko, że powraca do swojego miasta i próbuję coś dalej zrobić, ale zagubiły się w czasie niektóre tabliczki, i nie wiemy co dalej....


Trochę o nas...

Mam wrażenie takie, że czasem jestem właśnie takim Gilgameszem. Choć nie wiem czy wybrałabym nieśmiertelność jako ostateczny cel. Chodzę i szukam sensu życia, a gdy już coś znajdę, to mocuję się z różnymi niemocami. Podpatruję jednym okiem, że wiele ludzi ma podobnie do mnie. Czasami łapię się, że chciałabym znaleźć gotową receptę na życie. Taki jeden składnik lub obrzęd, który pomoże mi być na chwilę nieśmiertelnym, w pełni doświadczyć życie, sprawić, że one będzie smakować tylko dobrze, być pewny.


Szumi mi w głowie...

W internecie można zobaczyć wielu większych i mniejszych ekspertów, którzy mają gotowe recepty na takie nasze nieśmiertelności. Są jakby opozycją do starożytnych bogów, którzy skrywali swoje tajemnice przed nami. Jak dobrze myśleć, jak lepiej żyć, jak być szcześliwym, kim jesteśmy, dokąd idziemy, co myślimy.....

Nie neguję całości, bo czasem zdarza mi się posłuchać. Łapię nawet łapczywie jak Gilgamesz słowa. Lecz czasami powodują te wszystkie rady i sposoby na życie, że szumi mi w głowie.


A może tak naprawdę nigdy to się nie zmieni nasza niepewność. I nawet tacy szcześciarze, którzy mają sobie krew starożytnych bogów, też muszą człapać po naszej ziemi, lamentować po stracie i bać się śmierci. Trudno nie być Gilgameszem, bo coś z niego jest w każdym z nas. Choć może nie popełniajmy jednego błędu jak ten antyczny król. Nie kłóćmi się z Isztar, bo to bogini wojny i miłości...



Źródło: Epos o Gilgameszu, przełożył i omówił Antoni Lange, Sandomierz 2009.

Komentarze

  1. Starożytne cywilizację są ogromną kopalnią wiedzy i mimo, że minęło tysiące lat, ich przemyślenia ciągle są bardzo aktualne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też czuję się czasami takim Gilgameszem, ale widać, że już od starożytności pewne problemy są nadal obecne w nas.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Polub stronę :)